Ach!

Patrzę przez okno, drzwi otwieram,
Bo już niebawem, moi złoci,
Skończy się zima, co doskwiera,
Pąk pęknie, wierzba się okoci,

Spod śniegu krokus się wynurzy,
Forsycja krzak obsypie złotem…
Ach, nie mam siły czekać dłużej
Aż „teraz” się zamieni w „potem”…

W pachnących fioletowych gronach,
Z ptasim szelestem w drzew koronach…
Poznam ją… proszę, wejdź! To ona…
Ach, znowu jesteś, wytęskniona…