Oczy przymykam,
W senność umykam,
Dziwne postacie wychodzą z ukrycia:
Jak łzy roztęczone,
Światem nie zmęczone –
Kobiety mojego życia…
Liście pordzewiały,
One posiwiały,
Odfruwają w gwiazd swoich manowce,
Bezmiłość rozpiękniają,
Litanie odmawiają,
Grzeją stopy i topią lodowce…
Szeptem ukołyszą
I otulą ciszą,
Osuszą moje łzy nad ranem,
Niczego się nie boją,
Czekoladą napoją…
Takie piękne, a z mgły utkane…